jeudi 17 avril 2014
French Essence - Maison de mes rêves en France :-)
Maison de mes rêves en France en Provence, où la vie est peint des images idylliques, la plein de soleil, l'infiniment s'étendant vers les champs des lavandes et de sérénité avec le rituel de la journée.....
" Le soleil de mai" ... " Słońce majowe " 1911 Józef Mahoffer
"Malarz, rysownik, grafik, projektant witraży, tkanin, scenografii teatralnej, plakatów, wystroju wnętrz i mebli, czołowy przedstawiciel sztuki Młodej Polski.
Urodzony 19 marca 1869 roku w Ropczycach, zmarł 8 lipca 1946 w Wadowicach. Twórca Młodej Polski o niezwykłej wrażliwości na dekoracyjne walory obrazu, uprawiający szereg dyscyplin artystycznych, od rysunku węglem poprzez grafikę oryginalną, ilustrację książkową i malarstwo sztalugowe po monumentalne projekty witraży. Pochodził ze spolonizowanej rodziny austriackiej.Kształcił się na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i równolegle, w latach 1887-1894 studiował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych pod kierunkiem Izydora Jabłońskiego, Józefa Unierzyskiego, Władysława Łuszczkiewicza i Jana Matejki. Naukę rozszerzył w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych w latach 1889-1890. Swe warsztatowe umiejętności doskonalił także w Paryżu w latach 1891-1896 początkowo w Académie Julian i École Nationale des Arts Décoratifs, następnie w Académie Colarossi u Josepha Blanca i Jacquesa Courtois, zaś od 1892 w École Nationale des Beaux-Arts w pracowni Leona Bonnata. Odbył artystyczne podróże do Niemiec, zwiedzał Szwajcarię, we Francji podziwiał piękno gotyckich katedr w Rouen, Amiens, Beauvais i Strasburgu.
Przebywając w 1900 we Włoszech, poznał zasady techniki mozaikowej stosowanej w warsztatach w Murano. W Paryżu dzielił początkowo pracownię ze Stanisławem Wyspiański, ulegając podobnym fascynacjom artystycznym, zwiedzając wspólnie wystawy i galerie muzealne.
Międzynarodowy rozgłos zdobył Mehoffer jako twórca projektów witraży do gotyckiej kolegiaty św. Mikołaja we Fryburgu w Szwajcarii, które realizował w latach 1895-1936. Wykonał także kartony witraży do kaplicy Radziwiłłów w Balicach (1892),
Józef Mehoffer prezentował swoje prace na wielu międzynarodowych wystawach, m.in. w Wiedniu, Berlinie, Paryżu, St. Louis, Düsseldorfie i Monachium, Dreźnie, Wenecji, Rzymie, Londynie, Brukseli, Helsinkach i Florencji, Los Angeles, Padwie, Filadelfii i Madrycie.
Malarstwo Mehoffera, zarówno sztalugowe, jak i monumentalne, było doskonałym upostaciowaniem bogatej symboliki i dekoracyjnych tendencji w sztuce polskiego modernizmu współgrających z warsztatowym perfekcjonizmem. Na kształtowanie się jego postawy artystycznej oddziałało silnie zetknięcie się w Paryżu z monumentalnym malarstwem Puvisa de Chavannes'a i sztuką nabistów.
W swej twórczości z lat 1891-1895 uległ wpływowi symbolizmu i postimpresjonizmu.
Po 1914 Mehoffer rozjaśnił paletę, nasycił barwy światłem, nadał fakturze postimpresjonistyczną migotliwość, kontur podporządkował plamie barwnej. Zawiła metaforyka wczesnych prac ustąpiła miejsca bezpośredniości ujęcia natury i spontanicznej afirmacji jej piękna; malarstwo pejzażowe zyskało uprzywilejowaną pozycję. Obrazy Mehoffera z późnych lat 20. cechuje faktura tworzona krótkimi pociągnięciami pędzla i miękki modelunek form ("Tenisistka", 1927).
W późnej twórczości artysty impresjonistyczna, plenerowa wrażliwość na zmienność światła i barw krzepnie w dekoracyjne układy plam koloru; słoneczne refleksy zmieniają się w złociste plamy ślizgające się po murawie i pniach drzew, twarze modelek jarzą się tonacjami różu zgaszonego w partiach cienia zieleniami i błękitami. Bezruch zadumanych postaci, zestawionych z wyizolowanym wycinkiem natury lub ornamentalnym tłem odsyła do wcześniejszych, symbolistycznych kompozycji Mehoffera ("Róża Saronu", 1923).
Artysta uchwycił odświętną atmosferę rozsłonecznionego sadu intensyfikują oplatające pnie drzew girlandy kwiatów symbolizujące bujność natury. Enklawą rodzinnego szczęścia stał się dom Mehofferów w Jankówce koło Krakowa, urządzony przez samego twórcę jako "idealna rezydencja". Fragment prześwietlonej słońcem werandy i rozkwitłego ogrodu ukazał artysta w obrazie "Słońce majowe" (1911), dając wyraz swemu pojmowaniu "życia, rozkoszy, uciechy, światła, słońca i ciepła".
"Słońce majowe" 1911r. / "Soleil de mai"1911
W modernistycznej fazie swej twórczości Mehoffer należał do grona twórców zafascynowanych poetyką czerni i bieli, poszukiwał nowych środków wyrazu w gamie tonów monochromatycznych, uprawiał rysunek węglem i kredką, eksperymentował w zakresie kilku technik graficznych.
Version Français du texte.
Józef Mahoffer
Peintre, graphiste, concepteur des vitraux, textiles, scénographie de théâtre, affiches, décoration, des principaux représentants de l'art d'un jeune polonais.
Józef Mehoffer né le 19 mars 1869 à Ropczyce, décédé le 8 juillet 1946 à Wadowice. Le créateur d'un jeune polonais de la sensibilité des effets décoratifs de l'image, un certain nombre de disciplines artistiques qui, d'après un dessin de charbon les graphismes originaux, illustrations et la peinture de chevalet après les projets de vitrail monumental. Il venait d'une famille à l'autrichien...
Publicité internationale gagné Mehoffer comme le créateur de ces projets de vitraux .
Il a acquis son expérience à Paris, 1891-1896, initialement à l'Académie Julian et l'École des Arts Décoratifs, puis à la Académie Colarossi avec Joseph et Jacques Courtois et de 1892 à l'École Nationale des Beaux-Arts dans l'atelier de Leon enseignement de Bonnat.
Après 1914 Mehoffer égayé du nuancier, légers gens demandés donne poste facture un impressionniste, contour chatoyante soumis même pas un univers coloré...
L'artiste a capturé l'atmosphère festive de fleur de jardin solaire, guirlandes intensifient symbolisant la luxuriance de la nature. L'enclave familiale du bonheur est devenu un maison de Mehoffer à Jankówce près de Cracovie, fournie par l'auteur même que « la résidence ».
Un morceau de lumière soleil porches et un jardin florissant sont sorti artiste « Soleil de mai » (1911), donnant au terme de sa compréhension « de la vie, plaisir, joie, lumière, le soleil et la chaleur. »
Le toile recommandé présenté ci-dessus .
Aga :)
Information : Internet, Culture, Sztuka inwestowania w sztukę.
mercredi 16 avril 2014
"Kapelusz cały w czereśniach" Oriana Fallaci
Sympatią do Oriany Fallaci zapałałam wiele lat temu dzięki Hannie Lis. Kilka lat temu przeczytałam wywiad z Hanną Lis, która bardzo intymnie opowiadała o swoim dzieciństwie w Italii o wspomnieniach i spotkaniach z Orianą Fallaci o pracy jej rodziców jako korespondentów. Wcześniej postrzegałam Orianę Fallaci jako dziennikarkę ...
Moja biblioteczka....
Oriana Fallaci to symbol odważnego dziennikarstwa, którego znakami rozpoznawczymi był i jest ostry język i cięte pióro, bezkompromisowość, wypowiedzi pozbawione kompleksów. Jej reportaże z miejsc konfliktów wojennych jednych zachwycały, dla innych były grafomańskimi tekstami, w których kreowała siebie na główną bohaterkę często koloryzując przedstawiane wydarzenia zbyt emocjonalną relacją.
Godne uwagi są bez wątpienia jej wywiady z największymi tego świata, oraz pamflet "Wściekłość i duma" oraz powieść "Inszallah" dzięki którym porównywano ją do "anioła zemsty" .
Oriana Fallaci idąc za radą włoskiego pisarza i dyplomaty Curzio Malaparte "W pewnym momencie uprawiania zawodu dziennikarz musi zacząć pisać książki, by zwiększyć swój prestiż", Fallaci zaryzykowała.
Saga rodu Fallaci " Kapelusz cały w czereśniach" to była jedna z wielu pozycji, która intrygowała mnie swoją zawartością. Teraz mogę śmiało stwierdzić, że warto było to tomiszcze przeczytać...choć kilkakrotnie ją odkładałam na półkę.....
Lektura tej sagi była dla mnie wspaniałą ucztą duchową - delektowałam się treścią i formą - przyznam, że długo czytałam tą książkę, wiele razy odkładając ją na bok... aby znów powrócić do historii Europy i sagi Fallaci. Z każdą odwracaną stroną coraz bardziej angażowałam się w historię przodków autorki, bo miałam świadomość, że bohaterowie nie są fikcyjni, lecz naprawdę żyli, kochali, nienawidzili... Losy niektórych bohaterów kończyły się tragicznie, to były momenty kiedy odkładałam ta historię na półkę...
Oriana Fallaci uzupełniła powieść o swoje domysły i bogatą wyobraźnię, jednak zdarzenia i osoby są autentyczne. To sprawiało, że przeżywałam wraz z nimi ich niesamowite perypetie i przeżywałam emocjonalnie ich losy.
Autorka sfabularyzowała losy przodków, cofając się aż od osiemnastego wieku. Wykonała tytaniczną pracę, docierając do wielu dokumentów rozsianych po całym świecie i dzięki temu udało jej się odtworzyć jeszcze wcześniejsze gałęzie drzewa genealogicznego, o czym informuje czytelników we wstępie.
"Kapelusz... " To przejmująca, pełna emocji, detali i barwnych opowieści saga rodziny Oriany Fallaci to efekt 10-letniej pracy, niezwykle dokładnych poszukiwań pośród dokumentów sądowych, zapisów notarialnych, odtwarzania starych opowieści z niepamięci. W czterech księgach Fallaci niezwykle malowniczo przedstawiła najważniejsze osoby, rodziny, które swoją historią , charakterem, przeżyciami, zaważyły na życiu autorki. Wszystko to ściśle związane z aktualną sytuacja geopolityczną, mamy więc tu i wojny napoleońskie, wojnę secesyjną oraz ruchy narodowowyzwoleńcze i z Polską w tle. Stanisław z Krakowa polski prapradziadek Oriany, który związał się z Margeurite Ferrier, dzięki niemu nakreślona zostaje historia Polski w tamtym czasie; Oriana wspomina Młodą Polskę, wiersz W.L. Anczyca „Emisariusz”, Edwarda Dembowskiego i jego Towarzystwo Demokratyczne Polskie, trzeci rozbiór Polski i powstanie listopadowe. A ze wszystkim Fallaci obchodzi się bez pardonu. Ta saga to nie tylko odtworzenie korzeni, zabawa z genealogią , to także dowód na to, że nasze życie zostało zapisane wieki temu życiem przodków. To co było ich doświadczeniem będzie także naszym. Gwałt zadany 150 lat temu powtórzy się dziś, akcje dywersyjne zamienią się w ruch antyfaszystowski. Wszystko zatacza koło.
Dla samej Fallaci ta saga to nie tylko rodzina, to także historia jej choroby, "mal dolent", chromosomów które złączyły się ponad 150 lat temu, by na końcu uśmiercić samą autorkę.
Podsumowanie Oriany Fallaci jest zawarte na pierwszych stronach tejże sagi ... " Wszyscy ci dziadkowie, babcie, pradziadkowie, prababcie, prapradziadkowie, praprababcie, praszczury i praszczurzyce, krótko mówiąc – wszyscy ci moi rodzice stali się moimi dziećmi. Ponieważ tym razem to ja ich urodziłam, dałam, a raczej przywróciłam im życie, które wcześniej od nich dostałam." - To sekret tego, kim na prawie ośmiuset stronach Oriana Fallaci będzie zajmować naszą uwagę. Autorka napisała tę sagę, by zrozumieć, kim jest i skąd się wywodzi.
Aga. :)))
Moja biblioteczka....
Oriana Fallaci to symbol odważnego dziennikarstwa, którego znakami rozpoznawczymi był i jest ostry język i cięte pióro, bezkompromisowość, wypowiedzi pozbawione kompleksów. Jej reportaże z miejsc konfliktów wojennych jednych zachwycały, dla innych były grafomańskimi tekstami, w których kreowała siebie na główną bohaterkę często koloryzując przedstawiane wydarzenia zbyt emocjonalną relacją.
Godne uwagi są bez wątpienia jej wywiady z największymi tego świata, oraz pamflet "Wściekłość i duma" oraz powieść "Inszallah" dzięki którym porównywano ją do "anioła zemsty" .
Oriana Fallaci idąc za radą włoskiego pisarza i dyplomaty Curzio Malaparte "W pewnym momencie uprawiania zawodu dziennikarz musi zacząć pisać książki, by zwiększyć swój prestiż", Fallaci zaryzykowała.
Saga rodu Fallaci " Kapelusz cały w czereśniach" to była jedna z wielu pozycji, która intrygowała mnie swoją zawartością. Teraz mogę śmiało stwierdzić, że warto było to tomiszcze przeczytać...choć kilkakrotnie ją odkładałam na półkę.....
Lektura tej sagi była dla mnie wspaniałą ucztą duchową - delektowałam się treścią i formą - przyznam, że długo czytałam tą książkę, wiele razy odkładając ją na bok... aby znów powrócić do historii Europy i sagi Fallaci. Z każdą odwracaną stroną coraz bardziej angażowałam się w historię przodków autorki, bo miałam świadomość, że bohaterowie nie są fikcyjni, lecz naprawdę żyli, kochali, nienawidzili... Losy niektórych bohaterów kończyły się tragicznie, to były momenty kiedy odkładałam ta historię na półkę...
Oriana Fallaci uzupełniła powieść o swoje domysły i bogatą wyobraźnię, jednak zdarzenia i osoby są autentyczne. To sprawiało, że przeżywałam wraz z nimi ich niesamowite perypetie i przeżywałam emocjonalnie ich losy.
Autorka sfabularyzowała losy przodków, cofając się aż od osiemnastego wieku. Wykonała tytaniczną pracę, docierając do wielu dokumentów rozsianych po całym świecie i dzięki temu udało jej się odtworzyć jeszcze wcześniejsze gałęzie drzewa genealogicznego, o czym informuje czytelników we wstępie.
"Kapelusz... " To przejmująca, pełna emocji, detali i barwnych opowieści saga rodziny Oriany Fallaci to efekt 10-letniej pracy, niezwykle dokładnych poszukiwań pośród dokumentów sądowych, zapisów notarialnych, odtwarzania starych opowieści z niepamięci. W czterech księgach Fallaci niezwykle malowniczo przedstawiła najważniejsze osoby, rodziny, które swoją historią , charakterem, przeżyciami, zaważyły na życiu autorki. Wszystko to ściśle związane z aktualną sytuacja geopolityczną, mamy więc tu i wojny napoleońskie, wojnę secesyjną oraz ruchy narodowowyzwoleńcze i z Polską w tle. Stanisław z Krakowa polski prapradziadek Oriany, który związał się z Margeurite Ferrier, dzięki niemu nakreślona zostaje historia Polski w tamtym czasie; Oriana wspomina Młodą Polskę, wiersz W.L. Anczyca „Emisariusz”, Edwarda Dembowskiego i jego Towarzystwo Demokratyczne Polskie, trzeci rozbiór Polski i powstanie listopadowe. A ze wszystkim Fallaci obchodzi się bez pardonu. Ta saga to nie tylko odtworzenie korzeni, zabawa z genealogią , to także dowód na to, że nasze życie zostało zapisane wieki temu życiem przodków. To co było ich doświadczeniem będzie także naszym. Gwałt zadany 150 lat temu powtórzy się dziś, akcje dywersyjne zamienią się w ruch antyfaszystowski. Wszystko zatacza koło.
Dla samej Fallaci ta saga to nie tylko rodzina, to także historia jej choroby, "mal dolent", chromosomów które złączyły się ponad 150 lat temu, by na końcu uśmiercić samą autorkę.
Podsumowanie Oriany Fallaci jest zawarte na pierwszych stronach tejże sagi ... " Wszyscy ci dziadkowie, babcie, pradziadkowie, prababcie, prapradziadkowie, praprababcie, praszczury i praszczurzyce, krótko mówiąc – wszyscy ci moi rodzice stali się moimi dziećmi. Ponieważ tym razem to ja ich urodziłam, dałam, a raczej przywróciłam im życie, które wcześniej od nich dostałam." - To sekret tego, kim na prawie ośmiuset stronach Oriana Fallaci będzie zajmować naszą uwagę. Autorka napisała tę sagę, by zrozumieć, kim jest i skąd się wywodzi.
Aga. :)))
mardi 15 avril 2014
Les Impressionnistes en prive ..... Musée Marmottan Monet
W Paryskim muzeum malarstwa impresjonistów zorganizowana jest wystawa malarstwa impresjonistów francuskich.
Muzeum znajduje się w dawnej, XIX-wiecznej rezydencji Paula Marmottan, będącego koneserem sztuki. W większości zbiory muzeum pochodzą z jego prywatnej kolekcji. Samo muzeum powstało w 1934 roku zawiera najsłynniejsze obrazy impresjonistyczne... Jakie ? - zobaczcie sami...
Dla zachęty zbiory zawierają dzieła ... Edgar Degas, Camille Pissarro, August Renoir, jedyna kobieta malarka impresjonistyczna między innymi również modelka Berthe Morisot i Alfred Sisley..
Grupa malarzy impresjonistycznych bardzo się wspierała wzajemnie w swojej biedzie jaką klepali w Paryżu jak również w twórczości. Spędzali razem czas w plenerach malując podobne pejzaże i bawiąc się...
Okres wakacji i weekend majowy zbliża się, być może ktoś z Was będzie miał okazję zobaczyć wystawę...
Więcej informacji na stronie http://www.marmottan.fr/ - jest również wersja w języku angielskim.
Aga :)))
samedi 12 avril 2014
Francuskie zauroczenie....
Pisałam już na blogu o modzie " a la Francaise " - ale wrócę jeszcze raz do tematu, ponieważ ta literatura z pozoru prosta - ma za zadanie nauczyć nas czerpania radości z życia i cieszenia się codziennością. Myślę, że w czasach kryzysu globalnego jest to bardzo ważna literatura....Ja sama ograniczyłam konsumpcyjny styl życia, mniej wydaje pieniędzy na ubrania i zbędne rzeczy. Bardziej szanuję posiłek w domu lub rozmowę z zaprzyjaźnionym kolegą niż włóczenie się po restauracjach...Kryzys każdy ma to do siebie, że zmusza nas do dojrzałości i zmiany nawyków...
Niczego nie krytykuję to jest obiektywne moje spojrzenie, również w życiu mam wiele pokus i popełniłam wiele błędów - cały czas popełniam - tylko teraz już siebie nie obwiniam. Mam większy luz i dystans do wydarzeń przeszłych. Nawet jeśli narozrabiam ... Stało się to trudno - następnym razem tak nie postąpię, ale już nie truję sobie umysłu.... I jestem szczęśliwa. Były w moim życiu czasy kiedy zakupy były katalizatorem mojego stresu co prowadziło w ślepy zaułek... dlatego warto przeczytać poradniki francuskie.
Francuzki nie robią liftingów ... a starzeją się pięknie... bez wsparcia medycyny estetycznej, mając 50 lub 60 lat, uchodzą wciąż za atrakcyjne. Oczywiście korzystają z osiągnięć medycyny, tylko dyskretniej niż ich amerykańskie koleżanki i Polki...
Książka napisana jest bowiem właśnie z myślą o Amerykankach i głównie autorkami są Amerykanki, dla których "słodka Francja" od ładnych paru lat stanowi niedościgły wzorzec w zakresie mody, kuchni, stylu życia. Zaczęło się od kilku blogów modowych Amerykanek, które zachwyciły się Francją, których młode autorki, zmęczone błyskawicznie zmieniającą się ofertą sieciówek lansujących kiepskiej jakości hity sezonu, odkrywały i definiowały na nowo styl francuskiej chłopczycy.... zaczynając od mody "a la Francuzka" fascynacja objęła wszystkie dziedziny życia.
Snobizm na bluzki w marynarskie paski i klasyczne trencze wiódł do konkluzji, że nikt inny, tylko właśnie Francuzki posiadły sekret nieskazitelnego wyglądu, elegancji i bezbłędnych zachowań w każdej sytuacji. Dlatego można zauważyć wysyp stosownej literatury, której fala stopniowo zalewa również polski rynek, już wcześniej na moim blogu pisałam na ten temat....
Pierwsza była Mireille Guilliano z poprzednimi książkami propagującymi niedościgniony francuski ideał – "Francuzki nie tyją" oraz "Francuzki na każdy sezon".
Autorka, rodowita Francuzka od lat mieszkająca w Stanach, najpierw wieloletnia rzeczniczka, później szefowa firmy produkującej szampana Veuve Clicquot, dzieliła się w nich swoimi przepisami na zachowanie szczupłej sylwetki, klasy, zdrowia i dobrego samopoczucia od nastoletniości po wiek średni. Sądząc po tempie, w jakim obie pozycje zniknęły z księgarń oraz cenach osiąganych na Allegro, wydawca trafił w 10.
Recepta M. Guilliano na wieczne piękno i młodość, powielana w najnowszej książce, tyle że z perspektywy pań "w pewnym wieku", posiada prostą konstrukcję i ma zastosowanie do wszystkich wymienionych sfer życia.
Po pierwsze: akceptacja swojego wieku i nie udawanie młodszej, niż się jest.
Po drugie: umiar we wszystkim, co w odniesieniu do jedzenia oznacza delektowanie się wszystkim, byle w małych porcjach, zaś w modzie stawianie na jakość zamiast ilości i stosowanie się do złotej zasady Coco Chanel, że jedna ozdoba zdobi skuteczniej niż tuzin.
Po trzecie: życie pozbawione pośpiechu, celebrowanie chwil, inaczej szanowanie się, czyli nie ubieranie byle czego, unikanie byle jakich, przypadkowych przedmiotów, pochłaniania byle jak w pośpiechu byle jakiego fast foodu z komórką przy uchu lub wzrokiem zatopionym w notebooku.
Ważne jest wygospodarowanie paru chwil dziennie na to, żeby usiąść przy stole jak człowiek i skoncentrować się na posiłku. Dalej: dbanie o siebie, dla własnej i innych przyjemności, unikanie pokazywania się innym w stanie rozmemłania. Umiejętność selekcji, zrozumienia, czego naprawdę się chce, a co tylko podsuwa reklama albo inni, na których akurat zdarzyło się zapatrzeć.
To samo dotyczy relacji międzyludzkich. Lepiej mieć niewielu, ale naprawdę sprawdzonych przyjaciół, zamiast licznych, niewiele wartych przyjaciół pozerantów. Najważniejsze to ruch jako element codzienności, a nie objadanie się fast-food'ami , by potem wyciskać z siebie siódme poty na siłowni raz na tydzień. Chodzenie do pracy piechotą albo regularne przejażdżki rowerem. Używanie schodów zamiast windy. Wejście na 5 piętro z zakupami jest świetnym treningiem.
Dacie RADĘ - Ja sama to robię.
Podobne porady zawierają inne pozycje z kategorii literatury " życie w stylu francuskim". Jeśli tak dalej pójdzie wkrótce te pozycje doczekają się osobnego działu literackiego w księgarniach.
"Dlatego Francuzki są takie sexy" Heleny Frith-Powell,
"Moje francuskie życie" Vicky Archer,
"Paryski szyk" Ines de la Fressange,
"Francuzki nie sypiają same" Cat Jamie Callan, zgłębiającej zagadnienia atrakcyjności seksualnej we francuskim wydaniu to hit ostatnich miesięcy. WARTO aby kobiety tą pozycję przeczytały.... tam nie ma porad jak być głupią cizią, aby upolować faceta... Amerykański podryw jest dobry tylko w komediach hollywoodzkich...
"Lekcje Madame Chic" Jennifer Scott, notabene przeróbka tekstów wcześniej udostępnianych przez autorkę na blogu The Daily Connoisseur. (Nazwa w świetle powyższych porad mówi sama za siebie). Do tego książki kucharskie, jak "Mała paryska kuchnia", jakby dla kontrastu wobec zasady umiaru w jedzeniu pełne przepisów skrzących się od tłuszczu i cukru.
"Słodkie życie w Paryżu" - David Lebovitz jeszcze nie kupiłam...
Okazuje się, że nawet dzieci można wychowywać "po francusku" – "W Paryżu dzieci nie grymaszą". Pamela Druckermann, dziennikarka The Wall Street Journal" i "New York Timesa", udowadnia, że dla Francuzek dzieci to mali dorośli. Muszą umieć się zachować, znać swoje prawa i obowiązki i respektować również potrzeby rodziców. Jeśli jest się konsekwentnym w egzekwowaniu tych zasad, uczą się ich zaskakująco szybko i wiele rozumieją. Francuzki zaś – jak podkreśla Druckermann – gdy zostają mamami, nie przestają być KOBIETAMI ! Nie ZAPOMINAJĄ O SOBIE I ŻYCIU SEKSUALNYM..... W MACIERZYŃSTWIE ! Gdy widzę większość Polek na spacerach z dziećmi zniechęconych, skwaszonych, że w ogóle mają dzieci i przede wszystkim rozmemłanych i niedomytych - zawsze mam wrażenie, że te kobiety mają problemy z wodą i mydłem...Zmieńcie to.
Kobiety Francuskie nie poświęcają się bez reszty dzieciom, nie wychowują ich bezstresowo - One wymagają. . Nie znaczy to, oczywiście, że są matkami bez serca i zaniedbują swoje potomstwo, lecz to ich potrzeby są na pierwszym planie, a dzieci od małego muszą dostosowywać się do reguł panujących w społeczeństwie. Bardzo często kobiety we Francji oddają dzieci niańce lub do żłobka i wracają do życia zawodowego.....
Ja porad jak wychowywać dzieci nie będę udzielać - to indywidualna decyzja.
Oczywiście są Francuzki, które nie wpisują się w ten mityczny opis i również mają problemy z otyłością i inne.... Co zabawne natomiast, fascynacja wszelkimi aspektami francuskiego życia w wydaniu znużonych rodzimym konsumpcjonizmem Amerykanek, jest tak naprawdę tęsknotą za starą, dobrą Europą z rytuałami i zasadami - na uosobienie której Francja, jako odwieczny symbol dobrego smaku, stylu nadaje się najlepiej.
Wydaję się intrygujące, dlaczego frankofilskie książki zyskują nie mniejszą popularność w innych, europejskich krajach, zwłaszcza w Polsce, gdzie wciąż jeszcze nie trzeba szczególnie się wysilać, by znaleźć sezonowe warzywa na lokalnym bazarze, świeże pieczywo, świeże mięso na bazarku nawet w Warszawie. Można przemierzyć trasę praca-dom rowerem miejskim Vertulino na wzór francuskich rowerów miejskich Velib - lub wybrać się na spacer po parku albo do muzeum.
Aspirująca klasa średnia w Polsce, chcąc poczuć się już zupełnie jak we Francji, ma więc do wyboru np. śniadaniarnie Charlotte, piekarnie francuskie Petit-Apetite, targi śniadaniowe, Bistro stylizowane na francuskie "piekarnio-kawiarnie" bardzo modne w Warszawie oraz z zakresu konfekcji kolekcje ubrań gwarantujących wygląd a la Paryżanka.
Być może dzieje się tak dlatego, że przez ponad czterdzieści lat biedowaliśmy i w sferze szeroko rozumianego stylu brakowało nam stosownych odniesień, pomijając heroiczne wysiłki nielicznych autorek, które robiły co mogły, by przeflancować niektóre nawyki z Paryża nad Wisłę nawet w zamierzchłych czasach PRL u.
Z drugiej strony, gdy przyjemności dostępne na co dzień Francuzom były dla nas nieosiągalne, społeczeństwo umiało się bawić, rozmawiać ze sobą, wspierać się wzajemnie, znajdować urok w rzeczach zwyczajnych, umieliśmy być kreatywni. Po zmianach polityczno-ekonomicznych, gdy przyszła długo oczekiwana wolność, niedościgłym ideałem i symbolem zaradności stał się dla wielu człowiek wznoszący się po szczeblach kariery w stylu Amerykańskim. Zachłysnęliśmy się Ameryką.
Bycie Menagerem stało się szczytem karier, każdy inny zawód w Polsce pełnej przemian był "niczym" - Widok Boss'a nie rozstającego się z telefonem i przeładowanym od zadań kalendarzem był porządany - wszyscy chcieli być menagerami i prezesami. Okazało się, ze Ci ludzie nie mają na nic czasu, biegają z obłędem w oczach i kawą w papierowym kubku. Po kilku latach zostali wyrzuceni z korporacji inni odeszli sami jako "wypaleni zawodowo". Staliśmy się "robotami" mówiący tylko o biznesach - To jest już " pas a la mode"...
Jeśli ktoś nie był Menagerem - był nikim w towarzystwie. Polacy prześcigali się na stanowiskach, konkurowali pensją, samochodami w leasingu co 2 lata nowy itd... Pracowaliśmy nawet na wczasach...Rodak krzyczący przez telefon komórkowy na plaży w Tunezji lub Egipcie aby wszyscy słyszeli był normą, Pan Dyrektor jest na wakacjach i dyspozycje wydaje. Francuz na wakacje jedzie, aby odpocząć i to jest świętość !
Dorobiliśmy się wizerunku Polaka harującego, żeby wziąć jak największy kredyt, kupić jak największy samochód i dom bo sąsiad ze wsi już kupił Penthouse w Warszawie. - Nie jestem złośliwa - udzielałam kredytów takim ludziom - piszę to z obserwacji życia. Nie ma nic złego w ambicji - jeśli ona nie zabija.
Kryzys trochę przewartościował to podejście. Okazuje się, że nie ma dożywotniej gwarancji etatu, że korporacyjny pracodawca wcale nie musi docenić wieloletniego poświęcenia, że jako Menagerem możesz już nie być potrzebny i nie ma szans na inną pracę. - A kredyt trzeba spłacać - Bank niczego nie da w prezencie - Windykator puka do drzwi ! - Relacje międzyludzkie, które zaniedbaliśmy, rozpadają się, a te powierzchowne były dobre na czas, kiedy byliśmy na fali z pełnym portfelem. Kredyt do spłaty, rodzina się rozpadła, pracując jako kierowca lub magazynier - lub "bezrobotny" szału wśród "przyjaciół" nie zrobisz ...
Zaczynamy się więc zastanawiać, co robić dalej, co jest dla nas naprawdę ważne, czego chcemy od życia ???
Pomijając tą realną wizję kryzysu .... - Jeśli jesteśmy znużeni własnym życiem i pragniemy coś zmienić sięgamy po poradniki - kobiety po francuskie....
Więc poddając się iluzji dobrego życia we Francji tam też jest kryzys i problem z imigrantami, nie zapominajmy, że mamy czasy globalizacji, a więc francuska prowincja to nie tylko rodzinne farmy z kilkusetletnią historią. To nie tylko życie w Prowansji. To również sporo szpetnych zakładów przemysłowych, to również przedmieścia francuskich miast bardzo niebezpieczne brzydkie i brudne . Warto wspomnieć, że designerskie torebki francuskich domów mody, do niedawna wytwarzane w małych warsztatach, teraz szyte są w Chinach. Francuskie perfumy, zamiast pod okiem firmowych "nosów" na farmach kwiatowych w Grasse, powstają w nowojorskich laboratoriach. W restauracjach w centrum Paryża zdarza się serwować tradycyjną zupę cebulową na bazie mrożonek a specjał "croque monsieur" przygotowany jest z tostów pszennych o przedłużonym terminie ważności z serem z foli z supermarketu.
Więc należy zachować zdrowy rozsądek i przede wszystkim umiar. W mojej ocenie najważniejsze jest docenienie małych rzeczy w codzienności. Tak samo polskie tradycyjne specjały są smaczne jak i francuskie. Myślę, że kryzys jest trochę potrzebny, przewartościowaliśmy nasze pragnienia, ludzie zwalniają tempo życia....przestaliśmy się my Polacy ścigać na lepszy samochód, większe mieszkanie....
Udanej lektury życzę i wielu pozytywnych wrażeń dla siebie.
p.s. W każdej z nas może być odrobina Francuzki. A z życia wzięte z mojego doświadczenia osobistego - pomijając mityczną Francuzkę z poradników... Przez około 12 lat pracowałam we francuskich firmach, z Francuzami i Francuzkami - wyjeżdżałam często do Paryża.
Tak ,więc Polki są piękniejsze i bardzie stylowe niż Francuzki. Mężczyźni Francuscy są zafascynowani pięknymi Polkami, więc tylko trochę retuszu, umiar we wszystkim i ruszajcie na PODBÓJ ŚWIATA.... !!!!
Kocham Francję i Paryż jak szaleniec i Polskę też kocham choć na nią biadolę.
Całuję Aga.
dimanche 6 avril 2014
La cucina italiana !
Wiosna obfituje w mnogość owoców i warzyw i należy z tego dobrodziejstwa natury korzystać.... Zapewniam, że nawyki żywieniowe szybko staną się dla nas dobroczynne.. lekkość, szczupła sylwetka, piękna cera i dużo witalności. Przyznam szczerze, że w 90% zrezygnowałam ze spożycia mięsa i czuję się wspaniale. Moje menu obfituje w ryby, warzywa, owoce i od czasu do czasu małe wykroczenie to czekolada i tort bezowy .. ;-)))
Jedzenie może być estetyczna ucztą dla zmysłów łączącą nas przy stole z przyjaciółmi...
Dzisiaj czas na klasykę smaków z kuchni włoskiej...
Printemps regorge d'une multitude des fruits et des légumes et les avantages de cette nature à utiliser. Je vous assure que bientôt des habitudes deviendront bénéfiques pour nous... léger, mince silhouette, un teint magnifique et beaucoup de vitalité. J'avoue franchement que dans 90 % j'ai laissé tomber de la consommation de viande et je me sens bien. Mon menu regorge de poissons, de fruits, de légumes, et de chocolat parfois.. Ppsssttt ! ;-))
Manger peut-être un régal pour les sens : goût esthétique et vous joindre à nous à la table avec des amis.
Aujourd'hui, il est temps que les saveurs classiques de la cuisine italienne ! ;-)
Jedzenie może być estetyczna ucztą dla zmysłów łączącą nas przy stole z przyjaciółmi...
Dzisiaj czas na klasykę smaków z kuchni włoskiej...
Printemps regorge d'une multitude des fruits et des légumes et les avantages de cette nature à utiliser. Je vous assure que bientôt des habitudes deviendront bénéfiques pour nous... léger, mince silhouette, un teint magnifique et beaucoup de vitalité. J'avoue franchement que dans 90 % j'ai laissé tomber de la consommation de viande et je me sens bien. Mon menu regorge de poissons, de fruits, de légumes, et de chocolat parfois.. Ppsssttt ! ;-))
Manger peut-être un régal pour les sens : goût esthétique et vous joindre à nous à la table avec des amis.
Aujourd'hui, il est temps que les saveurs classiques de la cuisine italienne ! ;-)
Aga :)
Inscription à :
Articles (Atom)
Turecka Historia - Brama Orientu Stambuł🇹🇷🕌
Turecka Historia... Odkrywam magię Stambułu, to miasto bez wątpienia wyjątkowe położone na dwóch kontynentach, Europy i Azji. Orientalny...
-
Tamara de Lempicka, polska malarka epoki art deco. Tamara Łempicka przyszła na świat jako Tamara Rosalia Gurwicz-Górska, jako córka Polki i ...
-
Sympatią do Oriany Fallaci zapałałam wiele lat temu dzięki Hannie Lis. Kilka lat temu przeczytałam wywiad z Hanną Lis, która bardzo intymni...
-
Bonne Année 2014 ! Edgar Degas grand français impressionniste, pein...